Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 6.

 Dziewczyny spojrzały sobie prosto w oczy.
-Miło mi, dużo o tobie słyszałam Anabeth. -po czym puściła dłoń dziewczyny.
-Mi również, Percy opowiadał mi o twoich wyczynach w lesie. Imponujące.
Po chwili podeszła do nich rudowłosa dziewczyna.
-No,no tym razem naprawdę myślałam ,że będzie po tobie Percy -szturchnęła chłopaka i roześmiała się.
-Ha _ha_ ha. - powiedział sarka-stycznie bardzo śmieszne Rachel.
Dziewczyna spojrzała na Amarę i Anabeth z lekkim niedowierzaniem.
-Jesteście uderzająco podobne , eem tylko te włosy.-Amara odruchowo złapała za kosmyk swoich włosów.
-Coś nie tak z moimi włosami ?
-Nie. Są w porządku tylko dzieci Ateny zazwyczaj mają blond włosy..
-Czy ty uważasz, że Amara jest..
Amara zamyśliła się na chwilę po czym wyjęła swój sztylet.
-Dzieckiem Ateny...To by wszystko wyjaśniało.- mruknęła pod nosem -Sowa.
-Niemożliwe !- Anabeth krzyknęła i wyrwała sztylet z jej rąk. Ujęła go w dłonie i zaczęła uważnie się mu przyglądać.- Sowi sztylet, on..on należał do mojej matki.
-No więc po sprawie.Mamy kolejną córkę Ateny.-Rachel rozłożyła w górze ręce.- Chwała nie będzie bogom ...i cała reszta tej gadki którą wygłasza za każdym razem Chejron.
-Rachel to nie takie proste. -Anabeth zmarszczyła czoło.- Ten sztylet… Chejron opowiadał mi o nim… moja matka obdarowywała nim każde swoje dziecko, które miało mieć chwalebną przyszłość ale..-spojrzała podejrzliwie na Amarę- ale tradycja została zerwana. Skąd go masz?
-Obudziłam się z nim .-wyrwała sztylet z rąk Anabeth i schowała za pas.
-Kpisz sobie ze mnie ? -dziewczyna wyjęła swoją broń i ruszyła w stronę Amary.
Amara stała z założonymi rękoma na piersi. Emanowała spokojem ,nie zwracała uwagi na atakującą ją dziewczynę.
-Anabeth !-Percy złapał ją za nadgarstek.
-Co ty wyrabiasz ?- zaczęła się szarpać i wyrywać, aż jej sztylet dosięgną policzka Percy’ego zostawiając ranę.
Percy cofnął się wycierając krew z policzka z nie dowierzaniem wpatrując się w Anabeth.
-Percy…-wypowiedziała jego imię z przerażeniem - Co ja zrobiłam.
Podbiegła do niego ze łzami w oczach. Zaczęła ocierać krew z jego policzka. Cała drżała.
-Ciekawe… to tak okazują sobie miłość ?-Amara szepnęła Rachel do ucha.
-Ja -ja nie rozumiem -Rachel przypatrywała się całej tej sytuacji z nie dowierzaniem.- Trzeba wezwać Willa…
-Nie.-powiedziała stanowczo.
-Jak to nie ?
-To tylko draśnięcie, pozostanie blizna i to wszystko.
Wzrok Rachel utkwił w stojącej obok niej Amarze. Była od niej wyższa (ok.metr 75) ,nie była umięśniona można powiedzieć,że była wręcz trochę za chuda. Wyglądała na 18 lat miała królewskie rysy twarzy i przenikliwe oczy -trudno było określić ich kolor nie były szare lecz srebrne. Długie idealnie proste włosy przedzieliła przedziałkiem na środku. Gdyby nie jej postura można by było wziąć ją za żołnierza, ubrana była w bojówki moro do tego czarna bokserka i luźno zawiązane glany Zachowywała się jak królowa- emanował od niej spokój i siła.
-Kim ty właściwie jesteś Amaro ?
-Nic nie pamiętam, a ty ? Czyim jesteś dzieckiem?
-Yyy, niczyim. Jestem wyrocznią.
* * * * * * * * * * * * * * * *
Amara nie rozumiała paniki Anabeth. Tłumaczyła jej,że to tylko draśnięcie…. sam Percy cały czas to powtarzał ,ale Anabeth nie słuchała i uparcie zaciągnęła go do lecznicy wraz z Amarą i Rachel. Amarę bardzo bawił widok Anabeth ciągnącej Percy’ego za koszulkę ale innym nie było do śmiechu.
Will dał Percy’emu łyk Ambrozji i zakleił ranę opatrunkiem.
-Anabeth .-Will zwrócił się w jej kierunku wzdychając.
-Wszystko będzie dobrze, prawda ?- ujęła twarz Percy’ego w dłonie.
-Nie,on umrze.
-Co !-Anabeth rzuciła Willowi rozpaczliwe spojrzenie.
-Ej,ej nie płacz. Żartowałem. -szybko poprawił się Will z uśmiechem na twarzy.
-Naprawdę ! Serio,śmieszy cię to ?!
-Uspokójcie się ! -Wkroczyła pomiędzy nich Amara.-Ty Will, chyba masz sporo pracy ?- znacząco poprosiła wzrokiem Willa aby ich zostawił.- A ty Anabeth nie unoś się tak. Tylko lepiej naucz się panować nad własnym sztyletem aby nie zranić więcej swojego chłopaka.
-Ty mała su…-Ponownie rzuciła się na Amarę ,lecz tym razem poradziła sobie bez pomocy Percy’ego który był zbyt oszołomiony by zareagować.
Amara wykonała kilka uników przed pięściami napastniczki niestety Anabeth była równie sprytna i przyszpiliła ją do ściany przykładając jej sztylet do gardła.
-Muszę przyznać ,że nie doceniałam cię .
Te słowa wybiły Anabeth z rytmu i inicjatywę przejęła Amara wyciągając swoje ostrze zza pasa przycisnęła swoją przeciwniczkę do ziemi.
Uśmiechnęła się złośliwie .
-O co ci chodzi ?
-Nie jesteś tu mile widziana ,wynoś się stąd !- wychrypiała.
Amara straciła nadzieję na jakiekolwiek porozumienie. Dźwignęła się na nogi i wyszła z pomieszczenia.
* * * * * * * * * * * *
Nadeszła noc. Nadal nie wybrała domku,nadal nie wiedziała się kim są jej rodzice i nadal nie wie kim ona jest -siłowała się z tymi myślami siedząc oparta o sosnę Thalii. W dłoniach trzymała swój sztylet, zastanawiała się dlaczego wywołał on u Anabeth tyle gniewu a może to nie sztylet tylko ona sama.
-Pierwszy dzień jest zawsze najgorszy.-usłyszała znajomy głos za plecami. Odwróciła się i ujrzała chudego bladego chłopaka z czarną czupryną. Poczuła znajomy chłód .
-Nico to ty ?
-Mhm.-Chłopak usiadł obok niej.-Rachel opowiedziała mi co dzisiaj się stało...\
-Proszę nic nie mów. -pokazała swój sztylet Nicowi.- Wszystko było dobrze dopóki go nie zobaczyła.
Nico złapał za głowicę i dokładnie się jej przyjrzał.
-Sowi sztylet.-burknął pod nosem.
-Tyle to sama wiem.-wyrwała sztylet z rąk chłopaka i schowała za pas.
-Ej!
-Już się napatrzyłeś. Nie lubię gdy ktoś oprócz mnie go dotyka.
-To normalne. A co do sztyletu to nie dziwie się,że Anabeth się zdenerwowała.
-Ona chyba sugerowała,że go ukradłam ?
-Sam nie wiem, ale gdzieś słyszałem historię o sowim ostrzu.
-Opowiesz mi -przerwała.
-Mhm, właśnie do tego zmierzam.-Ułożył się wygodnie i zaczął mówić.
-To zdarzyło się zaraz po tym jak Atena została patronką Aten. Ludzie wdzięczni za opiekę Ateny wykuli dla niej sztylet. Uznała to za miły gest ,ale sztylet wykonany był ze stali więc nie przydałby się jej zanadto. Którejś nocy zakradła się do podziemi i zanurzyła sztylet w Styksie przez co stał się niezniszczalny a kontakt z jego ostrzem nawet najmniejszy wysyłał każdą śmiertelną istotę do Hadesu lub Tartaru.
-No to jakim cudem ja go mam skoro on należy do Ateny?
-Nie dałaś mi dokończyć. Atena dumna ze swojego dzieła postanowiła obdarowywać nim każde ze swoich dzieci ,które wykazało się ogromną mądrością i odwagą. Anabeth wiele razy pytała się o niego Chejrona, nieskromnie mówi ,że należy się jej i ma racje .Chejron powiedział ,że sztylet zaginął ,że Atena obdarowała nim jedno ze swych dzieci i nie wrócił do tej pory.
Zaniepokojona Amara spojrzała w gwiazdy tak jakby szukała w nich odpowiedzi.
-Słyszałam czego dokonała Anabeth, ale to tylko sztylet. Ostrze nie świadczy o miłości matki do dziecka. Spójrz na mnie.-Nico uśmiechnął się.-Nie mam nic tylko ten głupi sztylet...Co mi po nim skoro nawet nie wiem kim jestem ?- Łza spłynęła jej po policzku.
Nico podniósł się i wyciągną rękę w stronę Amary.
-Nie będziesz tu spała. Las nie jest zbyt bezpieczny ,szczególnie w nocy,nawet tutaj.
Spojrzał na sosnę. Dziewczyna chwyciła chłopaka za rękę.
-Wybrałaś już domek ?
-Wydaję mi się ,że tak.
-Świetnie. Chodź.
* * * * * * * * *
Spacer był przyjemny. Nico opowiadał jej o Rzymianach o jego siostrze i jej chłopaku oraz o reszcie przyjaciół. Przerwały im odgłosy dochodzące z wybrzeża. Obydwoje wyjęli broń i schowali się za jedną z łódek. Nie było wiatru ,dlatego morze powinno być spokojne ale nie tym razem. Fale wznosiły się na kilkanaście metrów ale za każdym razem zatrzymywały się tuż przy brzegu. Na plaży stał Percy był sam ale do czasu. Po chwili wyskoczyła Anabeth w pełnym uzbrojeniu. Percy wyjął miecz i zaczął bronić się przed napastniczką.
-Hej !- Nico nie zdążył jej powstrzymać. Amara wyciągnęła sztylet i ruszyła na pomoc Percy’emu. Gdy Anabeth spostrzegła Amare zakończyła walkę odpychając Percy’ego na bok.
-Znowu ty ! Tym razem ci nie podaruje.
Anabeth miała znaczącą przewagę. Miała zbroję i długi na 1.5 m miecz z niebiańskiego spiżu.
Amara wycofała się na pomost, dopiero po chwili zorientowała się,że był to błąd. Anabeth zwolniła trochę i napawała się strachem przeciwniczki.
-Daję ci ostatnią szansę ?Skąd masz ten sztylet ?
-Już ci mówiłam.
-Nie wierzę ci.
-Rób jak chcesz.- Amara skorzystała z ostatniej szansy .Pobiegła w prost na Anabeth ale gdy ta podniosła miecz wykonała zręczny unik i zepchnęła ją do morza.
-Zwariowałaś !? - dobiegł ją głos biegnącego w jej kierunku Percy’ego. Nie zdążyła nawet od powiedzieć, chłopak wskoczył do wody na ratunek Ann.
-Dlaczego ją zaatakowałaś ? -z cienia wyskoczył Nico.
-Chciałam pomóc Percy’emu.
-Hahahaha -Nico zaczął się śmiać.
-Co cię tak bawi?
Nico uśmiechnął się.
-Oni codziennie to robią. Ćwiczą .
Amara otworzyła szeroko oczy.
-Ja..ja nie wiedziałam.
-Nie poprawie ci tym humoru ale teraz to dopiero cię znienawidzi.
-Wiem. Na szczęście Percy jest synem Posejdona ,zaraz ją wyciągnie.
Nico zamyślił się na chwile. Wydawało się to nie możliwe ale stał się jeszcze bladszy niż wcześniej.
-Zaraz,zaraz….Percy jest synem Posejdona ! Wybrzeże jest płytkie ,co oni robią tam tak długo?
Jak na zawołanie Percy wypłynął na powierzchnię ,ale bez dziewczyny. Był równie blady jak Nico…
-Nie ma jej ! Szukałem wszędzie !
Przypomniała jej się opowieść Nica o sztylecie jej matki ,a dokładnie fragment o wysyłaniu zranionych przeciwników do Hadesu. Z przerażeniem spojrzała na swój sztylet ...łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
-Percy…- powiedziała drżącym głosem. -Ja..-spojrzała mu w oczy, co było najgorszym błędem jaki mogła zrobić. Były pełne rozpaczy i strachu zapewne tak jak jej w tym momencie. Wysunęła do przodu swój sztylet na którym spoczywała smuga krwi. - Ja...ja chyba ją zabiłam.
_________________________________________________________________________
Przepraszam,że napisałam opis Amary w takim momencie ale kiedyś musiałam go wstawić. 



8 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieje, że szybko się pojawi. (Tak szybko, jak Annabeth przestała lubić Amarę) :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej mi sie podoba 😵😵😵

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkim czytelnikom oraz autorce tego bloga życzę świąt spędzonych w rodzinnym gronie i szalonej zabawy noworocznej. ♥♥ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że dawno nie komentowałam! Nie miałam czasu by napisać coś... nocą czytałam szybko Twoje rozdziały :) Amara córka Ateny?? Nie ... dla mnie ona jest SPQR, więc poprawa "Amara córką Minerwy ??" OOOoooo lepiej! Annabeth nie żyje... hmmmm... Tyle akcji! Podoba mi się nowe tło. Jest takie "mroczne" i "tajemnicze" jak aktualna sytuacja Amary... Wtedy była w lesie to było zieeelono! Dobrze robisz z narracją. Jest nie zmienna. Nie tak jak na innych blogach:

    "[...]Poszli na zakupy.
    *************************
    Myślałam czy kupić margarynę czy masło..."

    Sorki za głupi przykład, ale mnie to tak denerwuję... A u Ciebie jest tak jak być powinno!
    Cherry pozdrawia i życzy spokojnych świąt XD /Cherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amara nie może być córką Minerwy, bo Minerwa jest taką dziewiczą dziewiczą boginią. Rzymianie bardzo poważnie traktują dziewictwo, bla bla bla. Więc nie, Amara nie może być Rzymianką z Obozu Jupiter ;)

      Olivia - Super rozdział, tylko jak mogłaś uśmiercić Annabeth?! :P

      Usuń
    2. W pełni popieram, dlaczego Annabeth?! :/

      Usuń
    3. Vogel - Nie musisz mi tłumaczyć wiem o tym. Jest mały problem moja wyobraźnia i psychika łamie zakazy i przepisy, więc nie ma po co marnować tuszu w klawiaturze na mnie... Mnie się nie zmieni :) XD
      Pozdrawia /Cherry

      Usuń
  5. UWAGA ZOSTAJESZ NOMINOWANA DO LBA
    Zapraszam na mojego bloga w celu odebrania nagrody :D
    http://camp-half-blood-story.blogspot.com/2015/04/lba-vol-8.html

    OdpowiedzUsuń