Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 2.

 Minęły hmm dwa dni ? A ja nadal miałam przeczucie ,że poruszyłam się może o dwa kilometry - nie więcej - Tym tempem było to bardzo możliwe .
Wzięłam długi kij , który służył mi za laskę . Przed wykonaniem jakiego kolwiek ruchu dokładnie badałam podłoże , dopiero potem wykonywałam krok .Czyli jakieś 0,5 m/min .
Podczas takiego bezsensownego błądzenia , zastanawiałam się nad słowami staruszek .
“jak on mógł ci to zrobić ? “.Najwyraźniej moje kalectwo powinnam KOMUŚ zawdzięczać .
Przez moment wydawało mi się ,że ktoś za mną stoi . Wmawiałam sobie ,że popadam w paranoje i powinnam się uspokoić …
W tym momencie ktoś o lodowatych dłoniach ,złapał mnie za nadgarstek . Był silny , więc mogłam wykluczyć jedną z tych staruszek .

-Hej , jestem Ni.. - nie dokończył szybko przejęłam inicjatywę . Teraz to ja trzymałam go za nadgarstek.
-Czek… - powiedział. Szybko wykręciłam mu rękę i zastosowałam jeden z tych obezwładniających ruchów , który umożliwiał wyłącznie oddychanie . Szybko wyjęłam sztylet ,(który miałam odkąd się “obudziłam “ umocowany przy pasie) i przystawiłam mu do gardła.
-Teraz , nie kiwniesz nawet palcem . Inaczej poderżnę ci gardło i rzucę na pożarcie piekielnym psom ( skąd ja znam takie teksty ? ) .- wyszeptałam mu do ucha.

Usłyszawszy szelest wskoczyłam jeńcowi na plecy nie odrywając ostrza od gardła chłopaka.

-Nicooooo ! Chłopie , gdzie ty jesteś ?! Znalazłeś ją ?!
Dwie osoby znalazły się jakieś 5 metrów od nas .
-O bogowie …. Jason , on chyba ją znalazł …
-Cisza ! Jeden krok , a on zginie rozumiecie ! - czułam przerażenie . Najprawdopodobniej trzech chłopaków , przeciwko jednej niewidomej dziewczynie (chyba trochę marne szanse ) .-Ja tu zadaję pytania , wy odpowiadacie !
-Posłuchaj ,my … -odezwał się trzeci. Po tym jak drugi do niego się zwracał wywnioskowałam ,że ma na imię Jason .
-Powiedziałam cisza ! - nastąpiła chwila milczenia .
-No więc .. Nico , Jason i ?
-Percy - na to imię przypomniał mi się ocean . Poczułam morską bryzę i usłyszałam , szum fal to było …. chwila , on mnie w ten sposób rozprasza.
-No więc … kogo tu szukacie .Hmm , może ty Jasonie ?
- Najwyraźniej ciebie .
-Wyjaśnij … eee Percy?
-No więc , dostaliśmy pilne wezwanie od eeem najbardziej “piorunującego “ boga.Który powiedział , cytuję “ Znajdźcie , zagubioną w ciemności i przy prowadźcie do obozu . Ona was poprowadzi “ , jesteś zgubiona ?
-Ha ! więc to wy jesteście ci “ONI” …
-My chcemy ci pomóc cokolwiek oznacza to “ zagubiona w ciemności “ . On mówi ,że to ty nas poprowadzisz .
-Ku czemu ?
-Jedności - powiedzieli jednocześnie .
-Więc teraz , tak po prostu , mam puścić waszego przyjaciela wolno i pójść razem z wami do jakiegoś tam obozu i poprowadzić was ku jedności ?
-Chyba tak - od powiedział niepewnie Jason
-Myślicie ,że jestem idiotką ?
-Nie, nie ! My tylko chcemy ci pomóc , tutaj nie jesteś bezpieczna .Roi się tu od potworów a w obozie jest bezpiecznie . Wiem teraz może zabrzmieć to dziwnie ale te wszystkie mity ,które poznawałaś w szkole i bogowie oni istnieją naprawdę a ty … - zaczął się tłumaczyć . On chyba Naprawdę uwarża mnie za idiotkę …
-No przecież wiem
-Naprawdę ? acha … To znacząco ułatwia nam sprawę , no więc w obozie jest pełno dzieci takich jak my ,no wiesz _półkrwi_ uczymy się tam bronić przed potworami i radzić sobie w normalnym ludzkim życiu .- po tych słowach zorientowałam się ,że lekko zluzowałam ucisk . Zaczęłam im ufać . Przecież i tak nie miałam wyjścia ,sama w takim stanie na pewno umarłabym przy pierwszym spotkaniu z jakimkolwiek potworem .
-Więc jak Amaro zaufasz nam ? - Percy powiedział to z takim spokojem i czułością … wszystkie moje obawy nagle znikły .
-Nie mam wyboru - uśmiechnęłam się i zeskoczyłam z pleców chłopaka .

Usłyszałam jego ciężki oddech .

-Percy … następnym razem … to ty idziesz przodem - powiedział to tak jakby właśnie wrócił z jakiegoś maratonu .
-Haha ! Jasne , gdybym to ja szedł pierwszy na pewno nie dałbym się tak szybko pokonać jak ty i to dziewczynie ,oczywiście bez urazy Amaro -odparł Percy , czy czułam się bez urazy ? NIE.
-Acha , no dobra . Zobaczymy co powie na to Anabeth , hm ?
-Ej , nawet nie myśl o tym ,żeby jej o tym ws….
-Ekhem chłopaki , ja tu jestem ! - upomniałam się .
-Nie zwracaj na nich uwagi , zawsze się tak zachowują . - zwrócił się do mnie Jason.
-No dobra idziemy do samochodu . Ja prowadzę ! - krzyknął Percy  

3 komentarze:

  1. Dlaczego zrobiłaś z Nica idiotę? ;_; normalnie przyzwałby jakieś szkielety czy cuś, a nie dał się obezwładnić. I uważaj na ortografię! Rozdział bardzo fajny, czekam na kolejne.
    Zapraszam również do siebie na my-own-heros.blogerów.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Źle to odebrałaś - nie chciałam z Nica zrobić idioty tylko w ten sposób pokazać umiejętności Amary a poza tym chłopcy przecież nie chcieli zrobić jej krzywdy . Gdyby doszło do walki , zupełnie inaczej to by się potoczyło .

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekny blog i pozdrawiam ja tez pisze o herosach wojcia Ricka ale tak jakbym byla anmabeth .;)

    OdpowiedzUsuń