Łączna liczba wyświetleń

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 12.

Na wstępie ,chciałabym podziękować za wszystkie nominacje.

Jak zaraz zauważycie znów powróciłam do narracji pierwszoosobowej. Ostatnio przeczytałam kilka wspaniałych serii pisanych właśnie w tej narracji  (np. "Mroczne Umysły" -które z całego serca polecam. ) i to chyba natchnęło mnie do tego aby ponownie spróbować .Czy poprawiłam się ? Oceńcie sami ,czytając owoc mojej ciężkiej pracy - Rozdział 12.

_________________________________________________________________________________



 Nico ustawił się naprzeciw jednej z wystających belek, po czym zaczął obliczać coś na palcach.
-Nico ? Coś się stało ?
-Nic tylko… -mruknął po czym obszedł belkę dookoła oglądając każdy jej najdrobniejszy szczegół.
-Nada się ? -zapytał stojący obok mnie Percy. Jego oczy podążały ślepo za Nico.
Nareszcie się zatrzymał ,podrapał się po podbródku , a na koniec kopnął w słupek z całej siły.
-Taaa, myślę …- podszedł do nas ,ponownie ustawiając siebie i nas jakieś 3 metry od obiektu jego obserwacji.- myślę ,że tak.
-Gotowi ?- zapytał zacierając ręce.
-Na co ? - zapytałam.
-Na 3 ,okey ?- w odpowiedzi Percy potrząsną głową. Byłam lekko przerażona tlącym się płomykiem ekscytacji w oczach Nico - to z a w s z e oznaczało kontakt, ze światem umarłych.
-3
-Nico ! - złapałam go za rękaw kurtki w moro. Wyglądał inaczej niż zwykle widywałam go w obozie. Zadurzą o kilka rozmiarów bluzkę zamienił na czarną bokserkę a przetarte dżinsy na czarne bojówki. Cała ta otoczka dodała mu kilka lat. - Co wy zamierzacie zrobić ?
Uśmiechnął się do mnie łobuzersko po czym dodał , nie przerywając naszego połączenia wzrokowego :
-2 - jego uśmiech się powiększył.
W tym momencie poczułam jak chwyta mnie w pasie i wciąga na plecy- zupełnie jak przy naszym pierwszym spotkaniu .
Zaczęłam wierzgać nagami aby mnie puścił ,ale to nie poskutkowało.
-1 !
Ruszyliśmy wprost na drewniany słup. Chciałam krzyczeć ,ale nie zdążyłam wydać z siebie najmniejszego piśnięcia. Gdy nadszedł moment zderzenia odruchowo zamknęłam z całej siły powieki.
Gdy otworzyłam oczy ,nie byliśmy już na Manchatanie . Właściwie ,nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy. Wszystkie otaczające nas budynki były niemal identyczne .Białe drewniane domki z grafitowymi daszkami. MNUSTWO białych drewnianych domków.
Zeskoczyłam z pleców Nico.
-Ooo, nie płacz. To tylko podróż cieniem. -powiedział sarkastycznie, wyciągając rękę w moją stronę.
Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Zadko mi się to zdarzało, ale kiedy już to miało miejsce starałam się to ukryć.
Jako odpowiedź na kąśliwy komentarz złapałam jego dłoń,którą próbował wytrzeć mi łzy i wykręciłam za plecy.
-Mówiłam ci ,że…
-Tak wiem, nie lubisz kontaktu z innymi ludźmi bez twojej zgody, tak ?- uniósł jedną brew w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
Zwolniłam uścisk i zrobiłam krok w tył. Zaskoczył mnie tym pytaniem.
-Nie .Po prostu, się wystraszyłam.- przetarłam oczy rękawem bluzy.- Nie rób tak więcej.
Nico potarł obolałe ramie ,po czym zbliżył się do mnie na tyle bym mogła poczuć jego ciepły oddech.
-Przepraszam, powinienem cię wcześniej uprzedzić .Chciałem oszczędzić ci wykładu ,którego udzielał mi ojciec zanim zacząłem podróże cieniami.
Czułam się niezręcznie stojąc tak blisko niego , lubiłam go ale nie “tak”.
-Po prostu nie rób tego więcej ! -odepchnęłam go lekko od siebie.
Sytuacja była bardzo niezręczna, czułam rumieńce wchodzące na moje policzki.
Odwróciłam się na pięcie ,rozglądając się po okolicy.
“Denver 101/213” odczytałam adres jednego z domów. Miałam przeczytać na głos jednak Percy mnie ubiegł :
-Nico to nie San Francisco, jesteśmy w Denver. -wyciągnął nowy miecz,na który nie zwróciłam wcześniej uwagi po czym oparł się na nim wbijając jego czubek w asfalt.- To jakieś 1300 mil.-Nie ukrywał swojego niezadowolenia.
-Myślałem ,że dam radę ale najwyraźniej wyszedłem z wprawy.- wzruszył bezradnie ramionami siadając na ławce przy werandzie jednego z domów.
-Mogłeś nas uprzedzić.
-Skąd miałem wiedzieć.
-Pamiętasz co mówił Chejron… “Mierz siły na zamiary “- nie odpuszczał.
-Wiesz, nie za bardzo…-Nico położył się na ławce ,kładąc ręce pod głowę i wpatrując się w gwiazdy.- Dość mało czasu spędziłem w obozie. Może byłbym tam dłużej i wysłuchał cennych rad Chejrona, gdybyś nie pozwolił zabić się Biance…
Percy zrobił się blady jak Nico. Wyprostował się celując w niego mieczem. Pomimo iż dzieliło ich kilka metrów ,niemal czułam napiętą atmosferę między nimi. Byłam pewna ,że wypowiadawszy te słowa Nico wkroczył na bardzo niebezpieczny grunt.
-Nie wierzę ,że to powiedziałeś.- powiedział Percy, bezbarwnym tonem.
Percy zrobił krok w kierunku Nico. Nie miałam wyboru , musiałam coś zrobić. Tylko co ?
Nie miałam pojęcia kim była Bianca, ale wiedziałam ,żeby nie mieszać się w ich sprawy z przeszłości. Musiałam nie wnikając w szczegóły szybko to zakończyć.
Stanęłam na przeciw Percy’emu odgradzając mu drogę do Nico.
-Percy, daj spokój .Proszę ,nie mam siły znowu was uspokajać .-wspięłam się na place po czym szepnęłam mu do ucha.- Jest zmęczony. Odpuść.
O dziwo posłuchał. Włożył miecz za pas i rzucił Nico złowrogie spojrzenie,które głośno krzyczało “Jeszcze z tobą nie skończyłem ! “ .Nico jakby czekał na atak. Po chwili podniósł głowę z ławki unosząc do góry brwi.
-Nico proszę, podejdź do mnie. -powiedziałam ,najpoważniej jak tylko umiałam.
Chłopak niechętnie podniósł się z ławki i stanął u mojego boku z splecionymi na piersi rękoma.
Ułożyłam sobie w głowie to co mam im do powiedzenia. Położyłam dłonie na ich ramionach ,stojąc pomiędzy nimi aby w razie “wypadku” ich rozdzielić.
-Nie wiem co między wami zaszło. -wzięłam głęboki oddech.- Ale wiem ,że gdy by co do czego doszło, jeden za drugiego oddał by nawet życie i oboje o tym dobrze wiecie. Więc naprawdę, uważam ,że wyciąganie “ brudów” z przeszłości nie ma sensu. A ja nie mam zamiaru wysłuchiwać waszych ciągłych kłótni, dlatego błagam was nade wszystko zakopcie topór wojenny przynajmniej do czasu gdy ja z wami jestem, hmm ? - spojrzałam każdemu w oczy, by sprawdzić na ile do nich dotarło to co powiedziałam.
Percy nagle wyciągną dłoń na zgodę a Nico ją uścisnął .
-Jeszcze raz przepraszam cię za Biancę Nico…-zaczął ,co przychodziło mu z wyraźnym trudem.
-Przestań Percy. Ja…- Wtedy Nico zrobił coś o co nigdy bym go nie podejrzewała. Po prostu go przytulił.-Ja nie wiem ,dlaczego o niej wspomniałem. Przepraszam.
Percy poklepał Nico po plecach. Patrząc na tą scenkę, zastanawiałam się kim była ta Bianca. Musiała być kim ważnym dla nich obojga ale postanowiłam o to nie pytać. Teraz przyszedł czas na znalezienie noclegu - największa zmora uciekinierów.
-Nico, zgaduję ,że dzisiaj wyczerpałeś już limit podróży cieniami ?
-Tssa. przepraszam was.
-Nic nie szkodzi. -dodałam szybko.
Rozejrzałam się po domkach, prawie w żadnymi nie paliło się światło.
-Ma ktoś zegarek ?
-Mhm.- Percy odsłonił rękaw swojej bluzy. Na jego ręku znajdował się złoty zegarek. Na szczęście jako “gracka bogini “ ( ugghh, jak ja nienawidzę tego zwrotu) umiałam czytać greckie litery. Na obręczy zegarka widniał napis “dla kochanego braciszka ~ Tyson “.Aż sama do siebie się uśmiechnęłam , na myśl o tym wielkoludzie.-około 1;35 .-westchnął Percy.
-Dziwne…- Nico zaczął rozglądać się po okolicy. -Zazwyczaj trafiam w miejsca z którymi jestem jakoś powiązany emocjonalnie .Więc dlaczego Denver ?
-Nie masz tu przypadkiem jakieś rodziny ? -wypaliłam.
-Nie.- uciął szybko. Zamknął na chwilę oczy.- ale coś czuję.
-Czyżby potwory ?-Percy trzymał rękę na głowicy miecza w gotowości.
-Nie to coś innego.
Odwróciłam się do nich plecami i spojrzałam wzdłuż drogi na której staliśmy.
Identyczne lampy stojące przy każdym z identycznych domów oświetlały asfaltową drogę po której coś szło ,a raczej ktoś.
-Eeem chłopaki…- wyciągnęłam sztylet,który dostałam od Percy’ego będąc jeszcze w pałacu- Musicie coś zobaczyć.
Jednocześnie odwrócili się w stronę zbliżającej się postaci.
-Człowiek ?- zapytałam.
-Tak mi się wydaję …- wyszeptał Nico.- Co robimy ?
Oboje spojrzeliśmy na Percy’ego, czekając na rozkazy. Było to oczywiste, że to on ma największe doświadczenie.
-Widzicie te wnęki między domami ? -wskazał na dwa stojące na przeciw siebie domy.- Schowajcie się za nimi ,a na mój znak atakujcie. Amara z prawej, Nico z lewej. Atakujecie na mój znak ,zrozumiano ? - w odpowiedzi skinęliśmy głowami. Nico pobiegł już na swoje miejsce. Ja w ostatniej chwili ,złapałam Percy’ego za nadgarstek.
-A ty ?
-Poczekam na niego /ją tutaj.
-Na środku ulicy ?
-Mhm.
-Beznadziejny ten twój plan.
-Będę przynętom. Jeśli to potwór ,ruszy w moją stronę w tym czasie w zaatakujecie go od tyłu.
-Okey, zwracam honor.- po czym oddaliłam się na swoje miejsce.
Przywarłam plecami do drewnianej ściany i trzymałam sztylet w gotowości. Spojrzałam w prawo . Nico uczynił to samo i na znak porozumienia skinął mi głową. To miałobyć moje pierwsze spotkanie z potworem (odkąd pamiętam ). Jeszce raz spojrzałam na Percy’ego . Siedział teraz po turecku na środku ulicy ,opierając dłonie na mieczu wbitym w asfalt. Z pozoru, wyglądał jakby czekał na dawno wyczekiwanego znajomego. Z powrotem wróciłam do siebie. Zastanawiałam się ,dlaczego nikt mi jeszcze nie zwrócił uwagi ,że “śmierdzę”. Nie ukrywając ,nie brałam prysznicu od dłuższego czasu… ach te “zalety” bycia boginią. Wiecznie czysta sama siebie przedrzeźniałam w duchu, gdy nagle usłyszałam kroki. Ich dźwięk rozchodził się echem po opustoszałej ulicy. Cień nadchodzącej postaci stawał się coraz większy. Wreszcie zobaczyłam ją całą. Była to ciemnoskóra dziewczyna ok. 160 cm wzrostu. Była opatulona w beżowy sweterek ,którego kurczowo się trzymała. Jej gęste włosy upięte były w kok, który odsłaniał zawieszony na plecach łuk. Od tyłu wyglądała na człowieka ,ale potwory często do złudzenia przypominają ludzi. Dlatego zostałam na wyznaczonej pozycji. Czekałam na znak.
Percy nagle zerwał się na nogi , dzieliło nas jakieś 150 metrów . Jeżeli mieliśmy mu pomóc musieliśmy ruszyć teraz. Nagle Percy zostawił miecz i ruszył dwa kroki na przód po czym wzniósł obie ręce do góry. Uznałam to za znak, tak samo jak Nico. Ruszyliśmy w stronę napastnika. W ostatniej chwili zdążyłam zahamować i zatrzymać Nico, słysząc krzyki Percy’ego “ zatrzymajcie się ! STOP!” . Dziewczyna odwróciła się w naszym kierunku napinając cięciwę łuku celując prosto w nas. Jej wielkie niemalże złote oczy wpatrywały się w nas a dokładniej w Nico. Jej skupienie na twarzy ustąpiło szerokiemu uśmiechowi. Odrzuciła łuk na bok i rzuciła się na Nico. Pomyślałam sobie, to koniec. Z takiego uścisku nawet niedźwiedź by się nie wyrwał, a co dopiero biedny Nico.
-Hazel ,błagam cię…- wydyszał.- Gnieciesz mi płuca…
Zwolniła uścisk po czym dała mu kilka całusów w policzki. Następną ofiarą był wyraźnie rozbawiony Percy, jednak jego mina zrzedła gdy dziewczyna rzuciła się mu na szyję. Po chwili obaj opierali się o siebie nawzajem ,łapiąc oddech.
-Och bogowie! -zwróciła się do mnie.- Amara, tak? -nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, a ona już ściskała mi dłoń.- Jestem Hazel. Siostra Percy’ego i przyjaciółka Nico. Zaraz wróć !- skarciła samą siebie. -Siostra Nico i przyjaciółka Percy’ego.
Hazel była jak mały balonik wypełniony kofeiną.
-Przepraszam ,pewnie narobiłam wam niezłego strachu ,prawda ? Co tak w ogóle robicie w Denver ? Nieważne, chodźcie do nas tam wszystko mi opowiecie.
-Czekaj chwile Hazel… - Nico wyrwał dłoń z jej uścisku. - Do “nas” ?
Hazel przewróciła oczami.
-Do mnie ,do Franka i do Pani Moon.
-Pani Moon ?
- Pani Moon to ciocia Franka, zaprosiła nas na wakacje. Nico daj spokój ,chodźcie.
Tym razem złapała nas wszystkich i pociągnęła za sobą .
* * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Frank okazał się ,wysokim i umięśnionym Azjatą .Był (muszę to przyznać) niezwykle przystojny. Wszyscy razem usiedliśmy przy okrągłym ręcznie rzeźbionym drewnianym stoliku. Hazel zaparzyła herbatę i podała talerz ciasteczek cynamonowych .Po wszystkim usiadła razem z nami .
-Słyszałem co stało się w obozie .Jason dzwonił.- zwrócił się Frank do Percy’ego z nutą współczucia w głosie .
-Ona żyje. - Percy opowiedział im całą historię począwszy od mojego pojawienia się w obozie aż do obecnej chwili. Nie pytali o nic ,od czasu do czasu Frank unosił brwi a Hazel pokładała się na jego ramieniu.
-Sądzę ,że twoja aura mnie tu zatrzymała Hazel. - Nico sięgnął po jedno z ciasteczek.
-Możliwe…- Hazel zamyśliła się na chwilę. - Do San Francisco daleka droga.
Spojrzała na Franka ,zrozumieli się bez słów.
-Oczywiście, zostaniecie tutaj na noc. Nie ma innej opcji. -powiedział stanowczo Frank.
-A co na to twoja ciocia ?- odezwałam się poraz pierwszy odkąd spotkałam Hazel, co wywołało na ich twarzach ogromne zdziwienie.-No co ?
-Ty naprawdę mówisz. - wszyscy wybuchli śmiechem .
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne.
-Przepraszam.
-Nie ma za co. -obrzuciłam go nienawistnym spojrzeniem ”Zhang ,pilnuj się “.
-Moja ciocia najbliższe dwa dni spędza w sanatorium ,więc nie macie się o co martwić.
-A tak zapytam.. -Percy wyciągnął się na krześle.- Skąd wiedziałaś ,że to my ?
-Nie wiedziałam, dlatego wzięłam łuk. Na ciebie Percy wystarczyła by zaledwie igła. -puściła mu oczko.
Percy w jednej sekundzie zbladł jak ściana.
-Hazel ty chyba ni...nikomu n..nie powiedziałaś ?- zaczął się jąkać.
Dziewczyna wybuchła śmiechem .
-Przepraszam Percy, muszę im to teraz opowiedzieć.- otarła łzy.
Percy zakrył twarz dłonią i oparł się na stole.
-Słuchajcie.- zaczęła.- Jakoś tak w Styczniu , Percy zadzwonił do mnie. Powiedział mi ,że natychmiast muszę pojawić się w Nowym Jorku ,że ta sprawa jest “nie cierpiąca zwłoki” i ,że muszę przyjechać sama.- zaznaczyła cudzysłów w powietrzu.- Bałam się ,że coś mu się stało. Naprawdę mnie wystraszył. Zostawiłam więc Franka w obozie i wsiadłam w najbliższy samolot do Nowego Yorku .Pojechałam do mieszkania Percy’ego . Wtedy opowiedział mi swoją “druzgocącą” historię o tym jak jego mama dostała wezwanie na obowiązkowe szczepienie Percy’ego dla 18-latków.
Nico i Frank wybuchli śmiechem , ja również zaczęłam się śmiać.
-Czekajcie to nie koniec. Powiedział mi również ,że jego mama nie może z nim iść ponieważ razem z Paulem wyjechali na zjazd Pisarzy do Waszyngtonu. No więc razem z Percym powędrowałam do szpitala. Wszytko było dobrze dopóki pielęgniarka nie pokazała mu strzykawki na co Percy zareagował dość nie typowo. Wyobraźcie to sobie… Percy wyciąga swój miecz staje na krześle i celuje nim prosto w pielęgniarkę. Naszczęscie szybko zareagowałam i zanim kobieta się obróciła ,szybko wyrwałam mu miecz i posadziłam go na krześle. Wspólnymi siłami jakoś udało nam się zaszczepić mojego kochanego władcę mórz i oceanów. - zmierzwiła włosy Percy’ego.
Nico i Frank leżeli już na podłodze pękając ze śmiechu. Na chwile zapomniałam o tych wszystkich problemach które dźwigałam na barkach. Dałam się ponieść jednej przyjemnej chwili.
-Dobra koniec. -Frank ledwo z powrotem usiadł na swoim krześle pomagając to samo zrobić Nico.
-Przepraszamy cię Percy.- powiedział powstrzymując się od ponownego wybuchu śmiechu.
Hazel cicho ziewnęła.
-Okey, jest już grubo po północy. Idziemy spać.
-Mhm ,masz racje. Wy dziewczyny idźcie spać do pokoju cioci. My śpimy na dole w gościnnym.- pocałował Hazel w czoło i udał się do sypialni ciągnąc za sobą Nico i Percy’ego.
* * * * * * * * * * * * * * * * *

Dostałam jedną z koszulek Franka jako pidżamę. Usiadłyśmy wygodnie na łóżku.
Hazel wpatrywała się we mnie tymi swoimi ogromnymi oczami, była naprawdę ładna.
Otwarta i jednocześnie tajemnicza. Nie wiedziałam jak to możliwe ale tak właśnie było.
-To dziwne ,śpię w łóżku z boginią.- uśmiechnęła się do mnie.
-Nawet nie wiesz ile bym oddała ,żeby być taka jak wy.
-Nie dziwię ci się. Niezaciekawe towarzystwo masz tam na górze, banda snobów i egoistów.-poprawiła poduszkę.-Gdy robiłam herbatę , Percy powiedział mi ,że obiecał ci zwrócić pamięć.
-Tak.
Położyła mi dłoń na ramieniu.
-Na pewno dotrzyma obietnicy. Sam wie jak to jest.
-Słyszałam o tym.- westchnęłam. -Mogę jeszcze iść się wykąpać ?-szybko zmieniłam temat.Nie chciałam o tym myśleć.
-Yyy, tak .Oczywiście. Ręczniki są w szafce pod zlewem.
Podniosłam się i weszłam do łazienki. Odkręciłam korek i napełniłam wannę gorącą wodą.
Długo na to czekałam - nareszcie chwila odprężenia. Kąpiel wcale nie była mi potrzebna, potraktowałam to jako zwykłą przyjemność. Ułożyłam się w wannie tak aby moja twarz była tylko ponad powierzchnią wody. Całe moje ciało niemal płakało z radości. Wszystkie moje mięśnie wypełniły się przyjemnym ciepłem. Nagle poczułam ręce zaciskające się na moim gardle . Ktoś wepchnął mnie pod wodę. Zaczęłam się dusić. Chciałam krzyczeć, wymachiwałam rękoma i nogami ale uścisk się nie zluźnił a żaden dźwięk nie wydobył się z mojego garda. Zanim “odpłynęłam” przez tafle wody zobaczyłam ją . To była Hera, napawała się moim cierpieniem .Zemdlałam. Otworzyłam oczy. Kolejny raz to samo. Znowu mnie utopiła. Było to niekończące się cierpienie. Czułam jak moje płuca się palą. Chciałam już umrzeć. Niemal ,że błagałam o śmierć i ten jej uśmiech… za każdym razem ten obrzydliwy uśmiech. Piąty raz, szósty…
-Amara ! Wszytko w porządku ? - Hazel zapukała do drzwi.
Chciałam krzyczeć ,żeby uciekła i ostrzegła resztę. Żeby wszyscy uciekli.
Zacisk na moim gardle zniknął .Szybko wyszłam z wanny i zaczęłam nabierać wielkie hausty powietrza. Zorientowałam się ,że wcale jej tam nie było .Ona była w mojej głowie. Wkradła się do mojego umysłu.
-Amara ! To ja Percy ,otwórz drzwi.
Założyłam koszulkę Franka oraz bieliznę po czym wybiegłam z łazienki potrącając przy okazji stojącego przy drzwiach Percy’ego. Pierwszą napotkaną osobą był Nico. Niemal ,że wskoczyłam mu na ręce i wbiłam paznokcie w kark. Nie mogła go puścić ,a raczej nie chciałam. Byłam przerażona. Nie wytrzymałam ,rozkleiłam się. Moje łzy mieszały się z wodą ściekającą z moich włosów i ciała.
-Ona wie Nico. Ona wie gdzie jestem. Musimy uciekać. -szeptałam mu do ucha roztrzęsionym głosem.



15 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza. Dostanę ciastko? No nic. Rozdział bardzo ciekawy. Szczerze wolę tę perspektywę. Wiesz dostajesz ode mnie 2/10. Takie solidne. Nie martw się, u mnie 2/10 to jest jak 92739273938019/1. I tak, to są przypadkowe liczby. A! Przeczytaj to tak *hubuhubleleb* na jeden. Dobra. Koniec świrowania. Czyli rozdział NIESAMOWICIE EPICKI.
    Busiss!
    Neri

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem druga ;3
    Cieszem siem, że wróciłaś do narracji pierwszoosobowej, bo bardzo ją lubię *-* Było kilka błędów - ortografia i przecinki - ale kit, bo się jaram jakością :D Chyba że chcesz, żebym wymieniła, to pisz ;)
    Druga sprawa. Hera chce utopić Amarę w wannie o*o Robi się fajnie :3
    Trzecia sprawa. 3 razy tak, przechodzisz dalej! xD
    Czekam na next i przepraszam za krótki komentarz, ale ja nie Cherry ;P
    Xoxo :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz każdy będzie powtarzał MÓJ tekst z Cherry. ( to do ciebie Vittoria) Supper roździał!! Cudo!!! Kocham!!!♥♡♥♡ Ale przy tej zzczepiącd to zachowałam się jak Ci słuchacEze. Skąd wziełaś ten pomysł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak długi komentarz bez żadnych życzeń. Poprawka:
      Mowi zajac do baranka
      jaka piekna ta pisanka.
      Wtem z jajeczka wyszla kurka,
      nastroszyla swoje piorka.
      Biega, glosno krzyczy,
      ze wesolych swiat Ci zyczy

      Usuń
    2. Ale co? Ty to kiedyś pisałaś? 0.0 Serio nie kojarzę... >.<

      Usuń
    3. Wogule !!! Wcale nie!! Nigdy tak nie napisałam *sarkazm*

      Usuń
    4. Aż idę ogarnąć twoje poprzednie komenty bo moze to ja jakaś nieogarnięta... 0.0.0.0

      Usuń
    5. EDIT. Jestem nieogar. Rzeczywiście, był taki komentarz. Sorki ;)

      Usuń
  4. Cześć, Czołem...
    Pisze ten komentarz dla Was, szczególnie dla Ciebie Keszu <3
    [Tu chcem słyszeć oklaski.] *cisza*
    Jestem chora, smutna, zła i nawet czasu nie mam (i chęci) do przeczytania strony książki...
    Ale ja byłam tu... (ekham... JESTEM) fankom nr 1!!
    Wiem, że jeste znana na tym blogu z dłuuuuuuuuuyuuuugich odpowiedzi...
    Mam nadzieją, że i tym razem nie zawiodę.
    Patrząc na początki tego blogu( i teraz PRZEPRASZAM), ale miałaś okropny szablon, zaczynałaś jak każdy nuudny ff, zero akcji i wgl., wgl., jak na każdym blogu wszystko szło no jakoś...
    Zaczęłaś robić pętle, problemy i zwroty akcji...
    Nie robisz szantażu, jak na większościach blogów "10 komentarzy = następny rozdział".
    Świadczy to o JEDNYM.
    Weszłaś na jeden z wielu swoich szczytów...
    Widać, że masz zaplanowane wszystko.
    Mimo to, że już jesteś na jednym z szczytów, chcesz wejść na większe...
    Nie odpuszczasz...
    I dlatego to czytam...
    Nie czytam tylko przez treść, patrzę też na osobę, która pisze to co czytam.
    I wiedz, ze na tobie się nie zawiodłam... Liczę na Ciebie.
    Błędy zauważyłam (chyba 2...), ale nikt nie jest ideałem... I nikt nigdy nie będzie...
    Powiem może, że czekam ;D
    Pozdrawiam i wierzę w Ciebie <333.
    /Cherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisał wszystkiego...
      Tak DO ROZDZIAŁU
      - Hazel dusi ludzi... Pff... Na 100 pro jest lepsza w tym od Heryy...
      Rozumiem, że Amara to super laska i wgl.. Ale serio Hera??
      Takie parcie, że dusisz ja w wannie?
      Nie wnikam...
      I Amaro, Kochanie...
      Odwal się od Nico bo podetnę gardło...
      On jest mój Złotko... i zawsze będzie...
      W ogóle!! Wszyscy....
      Ja rozumiem, że Nico jest boski...
      Ale te podróże cieniem, walki i wgl...
      Weście mi męża nie wykorzystujcie...
      Proszęęe...
      .
      .
      .
      .
      Dobra pisze coraz gorsze komenty... takie rzal.pel, rzal ,rzal... No wybaczcie...
      To chyba wszystko...
      Wesołych świąt i pozdrawiam <3
      /Cherry

      Usuń
    2. A ty się dziwisz że wszystkim kijażysz się z Cherry=długi komentarz

      Usuń
    3. To jest średni komentarz... Serio...

      Usuń
    4. To jaki to jest długi? 0.0 Bo ja takich komentarzy jak ty w życiu nie napisałam i raczej nie napiszę (tak samo jak nigdy nie napiszę rozdziału dłuższego niż 5 stron w Wordzie czcionką 11...).
      Cherry zmieniła nazwę? 0.o

      Usuń
    5. Tak. Jestem Cherry. Black Cherry.
      Ach... Ta sława... co by było gdybym miała bloga...
      Cholera... Jaka ja jestem skromna xDD

      Usuń
  5. Leżę, nie wstaję i płaczę! Percy wielki bohater. Dwa razy ratuje świat, a tu: IGŁA LEKARSKA AHHAHAHAHAHAHAHAHHAHAH! Dobra tez się boję xD Rozdział zajebiście zajebisty.

    OdpowiedzUsuń